W trakcie jazdy rowerem ciężar ciała opiera się głównie na rękach oraz na kościach kulszowych. Rozstaw tych kości jest kwestią zróżnicowaną – zależy od płci (u pań jest zwykle szerszy) i od indywidualnej, osobniczej budowy ciała.
Co ciekawe – rozstaw kości kulszowych nie jest jednoznaczny z wielkością „dolnej części pleców” , ponieważ ten aspekt regulują tkanki miękkie...
Aby wygodnie i bez bólu jeździć na rowerze, rowerzysta na siodełku musi opierać się w czasie jazdy na owych kościach – a w związku z tym, szerokość siodła musi być dobrana do ich rozstawu. Rozstaw własnych kości kulszowych można zmierzyć siadając (dla pewności można w trakcie mierzenia podnieść nogi, żeby mocniej docisnąć kośćmi do podłoża) na jakimś plastycznym materiale - pianka, tektura falista, poduszka z tzw "pamiecią", a potem zmierzyć odległość pomiędzy środkami odciśniętych dołków – to jest nasz rozstaw kości kulszowych. Pasujące siodełko powinno być nieco szersze od uzyskanego wyniku (o 20-40 milimetrów). Oczywiście nie zawsze otrzymamy w ten sposób idealne wymiary, ponieważ w grę wchodzą również takie czynniki, jak chociażby szerokość czy pochylenie miednicy, jednak łatwiej będzie nam dokonać selekcji.
Gdy siodło jest węższe niż rozstaw guzów kulszowych, rowerzysta wisi na nim, dociskając własnym ciężarem ciała tkanki miękkie, a guzy kulszowe spoczywają po bokach siodła. Nadmierny nacisk miednicy na nerwy i naczynia krwionośne powoduje znaczne ograniczenie przepływu krwi, co może powodować drętwienia. Ponadto miednica traci podparcie i w trakcie pedałowania dochodzi do jej bocznych rotacji, co destabilizuje pracę kończyn dolnych. Trzy duże stawy: biodrowy, kolanowy i skokowy nie pracują w linii prostej, a to wywołuje przeciążenia przyczepów mięśni odpowiedzialnych za ich zginanie, prostowanie i stabilizację. Może tez pojawić się ból mięśni odcinka lędźwiowego kręgosłupa.
Za szerokie siodełko może sprawiać, że podczas pedałowania uda będą ocierać o jego dziób, co może skutkować bolesnymi otarciami i odparzeniami. Ten sam problem może się pojawić w przypadku zbyt miękkiego siodełka. Miękkie kanapy instynktownie kojarzą się większości rowerzystów z większą wygodą jazdy. I rzeczywiście może tak być, jednak tylko na krótkich dystansach. A więc w przypadku rowerów typowo miejskich możemy się zdecydować na siodło szerokie i dość miękkie, dające możliwość rozłożenia nacisku ciała na większej powierzchni. Kiedy jednak pokonujemy dłuższe trasy, zwłaszcza w ciepły dzień, skóra będzie idealnie przylegać do miękkiego, rozgrzanego siodełka, a to uniemożliwi skuteczne odprowadzanie potu i może spowodować odparzenie skóry.
W rowerach trekkingowych siodełko powinno więc być już nieco węższe i dłuższe. Natomiast w klasycznych rowerach górskich, gdzie do większych dystansów dochodzi jeszcze dodatkowo duża zmienność pozycji na rowerze związana z naprzemiennymi zjazdami i podjazdami, najlepiej zastosować siodło wąskie i długie. Im bardziej się pochylamy, tym kości kulszowe bardziej się do siebie zbliżają, a siodełko powinno węższe.
Gdy już znajdziemy odpowiedni kształt, warto zastanowić się nad dobrym wypełnieniem siodła. Tańsze modele są wypełniane gąbką, która dosyć szybko się ugniata i traci swoje właściwości. Droższe modele są żelowe. Najlepsze, ale oczywiście też najdroższe, są siodełka pokryte skórą. Są one bardziej wytrzymałe i mają większą odporność na ścieranie, w porównaniu z tańszymi odpowiednikami syntetycznymi.
W sklepach sporą część oferty stanową siodełka z dziurą, ewentualnie specjalnym głębokim kanałem, przebiegającym przez środek. Chodzi o wentylację, ale przede wszystkim odciążenie krocza, zarówno w przypadku mężczyzn, jak i kobiet.
Z powyższego tekstu wynika, że nie ma siodełka idealnego dla wszystkich rowerzystów i na wszystkie rodzaje rowerowych przejazdów. Szukajmy więc rozwiązania najlepszego dla siebie.